>>11996116It's not really interesting though... I tried writing SoL for the first part to introduce reader into the story. I might translate some lovecraft-like shit later.
Here is the untranslated one:
Cisza. Kiedy przestaliśmy rozmawiać stało się jasne, że poprzednia kakofonia znikła bez śladu. Mało tego najwyraźniej coś co powodowało ten efekt próżni całkowicie obezwładniło tych, którzy biegli niedaleko nas. Chwilę wcześniej pędzili ile sił, a teraz albo stali otępiani albo po prostu wylegiwali się. Pim przekrzywił głowę jak szczeniak patrząc na coś co znajdowało się za moimi plecami. Odwróciłem się i no cóż nie zobaczyłem absolutnie nic nadzwyczajnego. Tylko, że to właśnie mnie zaniepokoiło. Nikogo nie było za nami. Tylko pusty teren, który chwilę wcześniej przebyliśmy.
- Dobra dość tego! Vrum wstawaj zmywamy się stąd. Spróbujmy innej drogi – ten jednak nie zareagował. Cały czas klęczał i wydawałoby się wpatrywał w skupisko głazów przed nami. Podszedłem i złapałem go za ramie i zaraz tego pożałowałem.
- Cholera – w cholerę mocny impuls owładną moim rdzeniem. Cała energia jaką miałem w sobie po prostu wyparowała. Nie! Nie! NIE! Wiedziałem co za tym idzie. Zaraz się rozpadnę! Zaraz się…